Stąd moje pierwsze pytanie, skąd Twoje upodobanie do takiego (pięknego, bo dawnego) języka?
Słownictwo, którym posługuje się w niektórych swoich powieściach jest wymogiem, aby oddać klimat danej epoki czy środowiska. Nie wynika to ze szczególnego zainteresowania, ale z potrzeby chwili. Występująca w powieści „Zemsta i przebaczenie” postać – Franek „Diamentowa rączka” posługuje się gwarą warszawską – złodziejską i takąż musiałam zgłębić na potrzeby tej postaci. Podobnie jest z niektórymi bohaterami mojej najnowszej powieści: „Zanim nadejdzie jutro”, tylko w tym przypadku „studiuję” język północnokresowy, bo moi bohaterowie pochodzą z dawnego województwa wileńskiego.
Choć polecili mi jako pierwsze „zemstę i przebaczenie” sięgnęłam na początek po „Dziedzictwo von Becków”. Od dawna szukałam w literaturze tematu miłości SS-mana do Żydówki. I choć znalazłam Ich kilka, to żadna z tych książek nie była tym czego oczekiwałam. Ty jesteś Tą, która spełniła moje literackie marzenie.
Jak w Twojej głowie pojawił się pomysł na tę trudną miłość? Właśnie tę?
Pomysł na tę powieść zrodził się w mojej głowie jakieś dwadzieścia lat temu. Chodziło mi o przedstawienie sytuacji, która nie byłaby czarno-biała. Niejako chciałam wywieść czytelników w pole ☺ Niemiec, esesman – to budzi jednoznaczne skojarzenia, zwłaszcza w nas, Polakach. Oczywiście negatywne. I mój bohater robi paskudne rzeczy a jednak go lubimy i kibicujemy mu. Podobnie jest z Antoniną Tańską, bohaterką „Długiej drogi do domu” czy Alicją Rosińską z „Zemsty i przebaczenia”. Bardzo mi zależało, by czytelnik zatrzymał się na chwilę i zastanowił się: „co ja bym zrobił/-a na miejscu bohatera”. Natomiast nigdy nie potrafiłam i nadal nie potrafię odpowiedzieć na pytanie: „skąd mi się to wzięło?”. Nie mam pojęcia, co lub kto podpowiada mi tematy powieści w mojej głowie.
Twoje książki posiadają niezliczoną ilość wątków, opowiedzianych historii dla każdego bohatera (nawet tego na krótko). Czy siadając do nowej powieści masz pomysł na wszystko? Jakiś szkic całości? Czy podczas pisania przychodzą pomysły i tworzysz na bieżąco?
Wchodzimy w tajemnice warsztatowe ? Kiedyś odpowiedziałam na to pytanie zupełnie szczerze i nikt mi nie uwierzył. Mam ogólny, bardzo ogólny zarys fabuły a potem wyświetlam w głowie film i zapisuję go na laptopie. Może dlatego wielu czytelników wspomina o adaptacji filmowej moich powieści. W istocie najpierw pojawia się obraz a potem dopiero słowo. Nie znam również zakończenia swoich książek, ono niejako wynika z całości fabuły. Zresztą, co to za frajda, gdy zna się zakończenie. Sama jestem ciekawa, dokąd zaprowadzi mnie wyobraźnia. Wyjątkiem jest „Syna zakonnicy”, ale ta powieść oparta jest na faktach, więc nie miałam wyboru. Konspekt do sześciotomowej sagi miał sześć linijek. W ogóle miały być trzy tomy i ostatni powinien zakończyć się w czasach współczesnych. Ot, co ja zrobiłam ze swoimi planami
Tempo powieści, jej rytm, emocje wynikają również z mojego stanu ducha danego dnia, więc trudno sobie takie kwestie planować. Mimo że moi bohaterowie są postaciami fikcyjnymi przeżywam bardzo emocjonalnie ich losy i mam nadzieję, że owe emocje czuć w moich powieściach. Jeśli jestem wściekła na kogoś, zapewne tego dnia ktoś w mojej powieści zginie albo co najmniej dostanie po głowie. Tak na przykład zginął Tom Anders w „Piętnie von Becków”, chociaż lubiłam tę postać i wcale nie zamierzałam się jej pozbywać. Ale wyszło jak wyszło.
całość wywiadu: http://www.juliarozumek.pl/wywiad-z-joanna-jax/