Przejmujemy się drobnostkami, ale zauważamy, że to tylko głupstewka dopiero wówczas, gdy naprawdę dotyka nas tragedia

Swoje książki wydaje Pani pod pseudonimem. Dlaczego zdecydowała się Pani na taki zabieg? Skąd wzięła się Joanna Jax?

Ktoś kiedyś powiedział: „Obojętnie, co piszą, byle nie przekręcali nazwiska”. A moje dość często przekręcano (śmiech). A tak zupełnie poważnie… pomyślałam sobie, że jeśli recenzenci zmasakrują moją debiutancką powieść, przynajmniej rodzina nie będzie musiała się za mnie wstydzić. Jako ciekawostkę dodam, że najpierw umieściłam Dziedzictwo von Becków właśnie w Virtualo. Jako self-publishing, pod tytułem Domino. W sieci jeszcze krąży pierwotna okładka z tym właśnie tytułem. Czytelnicy czasami o tę książkę pytają i są nieco zawiedzeni, że już ją czytali.

Zapewne nie wszyscy o tym wiedzą, ale… tworzy Pani w sumie pod dwoma pseudonimami. Kim zatem jest Patrycja May?

Patrycja May to inna pisarka (śmiech). Pod tym pseudonimem kryją się publikacje w zupełnie innym stylu. Humorystyczne, z dużym dystansem do rzeczywistości. Chciałam, żeby czytelnicy wiedzieli, po który rodzaj literatury sięgają.

Pani książki niezwykle wiernie oddają ducha epoki i fakty historyczne. Byłam przekonana, że jest Pani historykiem – okazało się jednak, że zawodowo jest Pani związana z finansami. Czy historia to Pani pasja, hobby?

Od ponad roku zajmuję się jedynie pisaniem. No, trochę jeszcze grafiką, ale w każdym razie z korporacji odeszłam. Zrobiłam to po wielu latach pracy i nie ukrywam, że była to jedna z najtrudniejszych decyzji, jakie musiałam podjąć. Należało jednak na coś się zdecydować, bo napisanie sześciotomowej sagi Zemsta i przebaczenie i jednocześnie obowiązki na etacie prawie mnie wykończyły. Hobby zamieniło się w pewnej chwili w pracę na drugi pełny etat. I chyba jedynie miłość do pisania sprawiła, że dałam radę to ogarnąć. Mocno motywowali mnie również czytelnicy, nieustannie dopytujący się o kolejny tom. Na dłuższą metę jednak prowadzenie takiego trybu życia było niemożliwe, zwłaszcza że doszło też masę różnych spraw niejako dookoła pisania, jak chociażby wyjazdy na spotkania, targi czy udzielanie wywiadów.

Wyobrażam sobie, że napisanie powieści osadzonej w przeszłości musi być poprzedzone wnikliwym researchem, wertowaniem dawnych gazet, książek. Jak wygląda Pani praca nad książką?

Najpierw jest pomysł. A potem książki, dużo książek… W przypadku Zemsty i przebaczenia dokładnie siedemdziesiąt dwie, ale przy każdej powieści kilkadziesiąt. Potem szukam zdjęć i map. Stare mapy towarzyszą mi właściwie bez przerwy. Niekiedy szukam wiadomości po omacku i zdarza się, że na przykład z opasłego tomiszcza wykorzystuję jeden akapit czy nawet jedno zdanie. Pocieszam się jednak, że wiedza nie boli i coś mi w głowie pozostanie, nawet jeżeli nie zamierzam tego wykorzystać w powieści. Bywa też nieco inaczej… Poznawanie przedwojennego Wilna zaczęłam od rocznika statystycznego województwa wileńskiego z 1937 roku, a drugi tom trylogii o Kazachstanie (Zanim nadejdzie jutro) – od rozmów z ludźmi, którzy przeżyli wywózki.

całość wywiadu: https://virtualo.pl/blog/przejmujemy-sie-drobnostkami-ale-zauwazamy-ze-tylko-glupstewka-dopiero-wowczas-gdy-naprawde-dotyka-nas-tragedia-wywiad-z-joanna-jax-w234/

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.